Wczoraj pisałam o niesprzyjających nam przekonaniach związanych z pieniędzmi, czyli bardziej ze strony umysłu, a dziś spojrzymy ze strony serca, czyli nasze pieniądze i emocje, a nawet dalej miłość do pieniędzy. Czy pieniądze można kochać? Czy jak sobie o tym pomyślisz to brzmi jak coś bardzo złego. Czy jak kocham pieniądze to jestem złym człowiekiem? Dla mnie to wszystko to nadal strefa przekonań i oceny, najzwyczajniej się z takimi przekonaniami nie zgadzam. Dla mnie pieniądze są dobre i pomocne. Niezbędne do życia na ziemi. Pod płaszczykiem tego jak widzimy pieniądze bardzo, bardzo często ukrywa się to jak widzimy siebie. Za pieniędzmi stoją emocje, nasze poczucie własnej wartości, zasługiwanie czy bycie wartym pieniędzy to nasza samoocena. No dobrze, no to jak pokochać siebie i przy okazji swoje pieniądze.
Jestem warty żeby dostawać od życia więcej. Jesteś? Poczucie własnej wartości, niezachwiane 10 na 10 w samoocenie sprzyja nam i temu co na koncie. To co myślimy o sobie staje się dla nas prawdą. A to co dla nas jest prawdą, widzą inni ludzie. Jeszcze raz, to co o sobie myślisz, jest Twoją prawdą. Na podstawie jak Ty i tylko Ty siebie widzisz, siebie prezentujesz innym, stawiasz się do życia. A świat uznaje to co przedstawiasz za fakt. Zastanówcie się przez chwilę, czy znacie kogoś kto jest bardzo utalentowany, albo bardzo dobry w swojej pracy i mógłby zarabiać dużo więcej gdyby tylko miał/a więcej pewności siebie i wiary we własne siły. A może to Ty jesteś tą osobą, która od dwóch lat nie dostała podwyżki czy premii a robisz wszystko, starasz się, dajesz z siebie, pomagasz innym, tylko z szefem nie pogadasz. Jeśli wzrośnie twoja samoocena, Twoja miłość do siebie, poczujesz się wart tego co masz, wpłynie to na pewność siebie, na wiarę w swoje możliwości i siły, a co za tym idzie na następne spotkanie w sprawie podwyżki pójdziesz pewna/y, wyprostowana/y i odmieniona/y. Zgadza się? No i klasycznie, za cytowanym już kiedyś Fordem, nie ważne czy myślisz że możesz, czy myślisz że nie możesz. Masz rację.
Kolejne uczucie to zasługiwanie na coś i bycie wystarczająco dobrym. Jak często czujesz, że to co dajesz to zawsze za mało, niewystarczająco a może mówi Ci to Twoje otoczenie. Czy wręcz przeciwnie otoczenie Ci mówi że już wystarczy, a Ty robisz i robisz dalej. Jeśli masz poczucie, że jesteś nie wystarczająco dobry to pewnie też czujesz, że nie zasługujesz na to co by mogło do Ciebie przyjść. To chyba najbardziej podstawowy problem, który na jakimś poziomie dotyka wszystkich nas. Jestem niewystarczająco dobry, inni są lepsi. Tylko jakie są standardy, kto decyduje czy jesteś wystarczająco dobry, czy nie jesteś. Nie ma tu procentów, ocen, to nasz i jedynie nasz wewnętrzny głos, który określa czy jesteśmy czy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, a ten głos można zmienić. I może nie wierzysz mi teraz, że można zmienić to co o sobie myślisz, ale na pewno masz w sobie umiejętność wyboru i odrzucania pewnych myśli, tylko najczęściej odwrotnie niż potrzeba. Jak ktoś Ci mówi że jesteś piękna/y, cudowna/y, zjawiskowa/y to z jaką szybkością te myśli odrzucasz i wprowadzasz sobie swoje ale, i no nie prawda przecież, gdzie ja. Dokładnie z taką samą szybkością możesz wprowadzać swoje ale i odrzucać myśli nieprzychylne, dyskutuj ze swoim nie mogę, nie dam rady, ja się nie nadaję, odrzuć to, zmień swój głos wewnętrzny a zmienisz siebie.
Chcę Ci dziś powiedzieć że jesteś wystarczająco dobry, robisz najlepiej jak potrafisz. Zasługujesz na wszystko co najlepsze z tego świata. Zasługujesz na miłość, wysłuchanie, zrozumienie, na przyjemności, na coś lepszego. Daj to sobie bez wyrzutów sumienia. Zrób sobie jakąś przyjemność nie dlatego, że zasłużyłaś/eś osiągając coś, ale dlatego że zasługujesz po prostu, nie ważne co robisz. Zasługujesz i już. Jesteś ważny, wystarczająco dobry i zasługujesz na przyjemność. Czy to będzie ciastko, czy dobry obiad na mieście, czy fajna książka albo bukiet kwiatów, daj sobie coś, poczuj że jesteś wart dostawać, obdaruj się i odrzuć wszystkie skradające się wyrzuty sumienia. A płacąc za swoją przyjemność, poczuj wdzięczność za to że masz, że Cię stać, bo to ty zarobiłeś. I powtarzaj dawanie sobie regularnie, aż poczujesz się wart wszystkiego co na tym świecie. Jeśli jesteś nie zarabiająca/y to najprawdopodobniej nadal wykonujesz jakąś pracę, np zajmując się dziećmi czy domem, i to też jest praca i pieniądze też Ci się należą, bez żadnego ale.
Dawanie i branie. Ciągle dajesz? Pomagasz? Robisz prezenty a nic nie przychodzi w zamian? No to zaczynamy uczyć się brać. Sprawdź sobie jakie masz przekonania o dawaniu. Może myślisz że jak ktoś Ci coś daje to zawsze musisz dać coś w zamian. I nie ma nic bezinteresownie. A jak ktoś za Ciebie płaci to ma jakieś oczekiwania. Wierzysz w to że ktoś może Ci coś dać bezinteresownie, z dobrego serca? Czy Ty dajesz coś bezinteresownie? Jak się czujesz jak ktoś wręcza Ci prezent, lub mówi komplement. Na podarki mówisz – oj, nie trzeba było sobie robić kłopotu. A na komplementy – no weź, nie przesadzaj. To ja mam propozycję od dziś mówić – dziękuje. Dziękuje i kropka. Bez ale. Może być trochę nie komfortowo na początku, ale to minie. Ćwicz się w przyjmowaniu bez wyjaśnień i tłumaczeń, podziękuj, poczuj tą wdzięczność. Nawet najdrobniejszy komplement niech stanie się symbolem od losu, że dostajesz coś dobrego. Tak samo jeśli dawanie, sprawia Ci jakiś kłopot, dawanie bezinteresowne, jak przyniesiesz ciasto na spotkanie i zjedzą, ale nikt nic nie powie. I dobrze w dawaniu też się ćwiczymy, jeśli chcesz coś dać, daj i nie oczekuj. Poczuj radość z samego dawania. To ma płynąć jak energia, w jedna i drugą stronę. Nie blokuj przepływu swoimi ale. Jeśli świat Ci coś daje, uśmiechnij się podziękuj, a pozostałym myślom powiedz, że tak właśnie świat coś mi dał, bo ja zasługuje i dziękuje za to co przychodzi.
I jeszcze dwie ważne rzeczy na koniec. Nasza perspektywa. Najpierw rachunki. Zazwyczaj widzimy rachunki jako jakąś kare i narzekamy, że znowu tak drogo, że tyle tych rachunków i trzeba płacić i płacić. Rozum co prawda nie ma wpływu na ceny prądu, ale na szczęście ma na perspektywę. Nie, trzeba płacić, ale można płacić, bo nas stać. Popatrz sobie na swoje rachunki z wdzięczności, stać Cię na to żeby ogrzać dom dla swojej rodziny, a jak płacisz za zakupy w spożywczym to też patrząc na rachunek, pomyśl sobie mam na to żeby wszystkich nakarmić. Podziękuj, że masz. Mam, stać mnie, mogę zapłacić to perspektywa obfitości a im więcej widzimy tego co mamy z wdzięcznością, tym więcej do nas przychodzi. Patrząc na swoje pieniądze z perspektywy braku, nasza energia i uwaga idzie w brak, jeśli spojrzymy z perspektywy posiadania i jakże ważnej wdzięczności za to co mamy to uwaga idzie w obfitość. A im więcej uwagi na coś poświęcamy tym więcej do nas tego przychodzi. Czy nadal miłość do pieniędzy kojarzy Ci się z materializmem?
No dobrze, a co jeśli właśnie mnie na coś nie stać, na coś co jest potrzebne? To nie jest łatwe, ale spróbuj zaufać. Zaufaj, że przyjdzie najlepsze możliwe rozwiązanie. A następnym razem jak zobaczysz coś na co Cię nie stać, zamiast pomyśl sobie – nie stać mnie, pomyśl to jest dla mnie dostępne. To jest dla mnie dostępne. I tak w kółko, aż uwierzysz i aż będzie dostępne. Chodzi o zbudowanie perspektywy obfitości, bo większość z nas na pieniądze patrzy z perspektywy braku.
I ostatnia rzecz, chociaż mam wrażenie że można o tych pieniądzach jeszcze dużo powiedzieć, ale to może innym razem. Ostatnia rzecz to bogactwo innych ludzi, nie zazdrość, nie komentuj, że źle wydają, że taki samochód, i dom brzydki, i jeszcze w co ona się ubrała. To tylko Ciebie blokuje. Ciesz się że inni mają, jak oni mogą to Ty też. Jest wystarczająco dla wszystkich. Te wszystkie oceniające myśli, tej to się udało, tamten to ma łatwo w życiu, one nam samym nie dają kompletnie nic. Każdy jest inny i każdy ma swoje wyzwania i problemy. Jeśli możesz ‘pozwolić’ innym być sobą, i dokonywać swoich wyborów to ich uwalniasz i sobie robisz przestrzeń. No i najważniejsze jeśli Ciebie denerwuje, że ktoś coś ma, jeśli w Tobie jest zazdrość to świadczy to i dotyka tylko ciebie. Zastanów się czemu to czujesz, co Ci to ma pokazać, czego się jeszcze o sobie nie dowiedziałeś. Gwarantuje Ci że jeśli występują emocje na kogoś, lub na coś w Twoim życiu, to jest tam ukryta Twoja lekcja. Jeśli uwolnisz ludzi od obowiązku spełniania Twoich oczekiwań i robienia rzeczy takimi jak Ty je widzisz, uwalniasz siebie.
I coś co przeczytałam wczoraj w internetach, powtarzam za Mark A Karlsson. Jeśli pozwolisz innym być takimi jakimi są, rozwiązujesz konflikt, który miałeś w sobie, konflikt który przywołał ich do Twoje rzeczywistości, aby Tobie się ujawnić.